W dniach 28 kwietnia - 7 maja na wodach Chorwacji zakończyły się kursy na stopnie P1 i P2. Miejscowość Stara Novalja na wyspie Pag miała okazję gościć naszą wspaniałą ekipę nurkową. Wyprawa zapowiadała się doskonale i radosnych humorów nie udało się zepsuć nawet przekroczeniem dopuszczalnej ładowności przyczepy oraz całkowitym jej przeładunkiem (który spowodował 6-godzinne opóźnienie wyjazdu z Krakowa).
Długa podróż obfitująca w liczne przygody i niedostateczna ilość tlenu w autobusie spowodowała zbiorową psychozę, która zaowocowała stworzeniem listy najlepszych filmów ostatniego dziesięciolecia, których motywem przewodnim był bażant.

Mamy nadzieję, że nie przestraszyliśmy także zbyt wielu turystów naszym nadpobudliwym zachowaniem na promie, wynikającym ze zbliżania się do kresu 30-godzinnej podróży. Jednak wszystkie niewygody zostały nam bardzo szybko zrekompensowane. Pogoda dopisała , więc staraliśmy się skorzystać ze wszystkich atrakcji jakie oferują wody otaczające wyspę Pag. A należą do nich rafka, ścianka, Grota Kongera, wrak (dostępny ku naszemu rozczarowaniu jedynie dla instruktorów), port i cypel, gdzie podziwiać mogliśmy delfiny. Wszyscy mieliśmy okazję wykonać parę ćwiczeń w bazie, z których niewątpliwie najciekawsza była pierwsza pomoc i czynności ratownicze na powierzchni.

Szczęściarze robiący średni stopień mogli zanurkować nocą w porcie, choć byli i tacy, którzy woleliby chyba pozostać w łóżkach .

Niektórzy z nas, uciążliwego narybku, mieli szczęście towarzyszyć "starszakom" w tej wyprawie. Niestety tylko z powierzchni.Przez te parę dni dane nam było podziwiać florę i faunę tamtejszych wód, szczególnie mile wspominać będziemy spotkania z jeżowcami. Ale w wodzie oprócz nich znajdowały się też szkarłupnie, ostrygi, gąbki, różne gatunki ryb i ośmiornice. Byli i tacy, którzy wykazali się instynktem myśliwskim i pokazali młodszym kolegom oraz koleżankom jak w dziczy zdobywać pokarm (mmm, pyszna ośmiorniczka).

Dużo radości mieliśmy również z obserwowania zjawiska bioluminescencji planktonu. Do wzbudzania świetlistych smug na wodzie służyły nam nawet miotły. Każdy miał także swoje pięć minut przy sprężarkach (czytaj: każda wolna chwila wyrwana z określonego dnia pobytu). Wyjazd pozwolił oczywiście zdobyć wiele nowych umiejętności nurkowych i wykazać się wiedzą nabytą już wcześniej. Niewątpliwie była to także okazja do wspaniałego wypoczynku, który wszystkim się przydał. Nie samym nurkowaniem przecież człowiek żyje. Rozrywek nie brakowało. Nieodżałowaną stratą byłby brak chrztu, lecz nasi instruktorzy nie dopuścili do takiego zaniedbania i wymierzyli każdemu małe co nieco przy użyciu płetw.

Cieszymy się, że pomogliśmy im wyładować się i odreagować stresy codziennego życia. Z punktu widzenia stopnia podstawowego dostrzegam same plusy tego wyjazdu. I myślę, że wszyscy bawiliśmy się doskonale. Dlatego żal nam było wracać do Polski. Lecz przed nami jeszcze wiele tak udanych wypraw nurkowych, w końcu 70 % powierzchni naszej planety zajmuje woda.

Idzia & Orzech

Wszystkie zdjęcia do zobaczenia w galerii.