Francja, wrzesień 2001 r. - mamy jechać na Lazurowe Wybrzeże do naszych znajomych. Oprócz standardowego programu z cyklu atrakcje Cannes, Nicei, Monaco, wylegiwanie się na plażach, itp. - czeka nas super niespodzianka - nasi francuscy znajomi, Bernard i Claire oznajmiają nam, że mamy w planie wyjazd na wyspę Port - Cros, należącą do archipelagu Iles de Porquerolles, do którego należy wspomniana Porquerolles, Levante (raj dla naturystów) oraz właśnie Port - Cros.

Wyspa Port - Cros jest maleńka, najmniejsza z wszystkich trzech wysp, jej wymiary oscylują pomiędzy 6 km długości na 3 km szerokości. Aby dotrzeć na Port - Cros jedziemy do portu w Lavandou, gdzie pozostawiamy samochód na parkingu, a my wsiadamy na prom z naszymi nurkowymi "pinklami", gdyż wyspa jest ścisłym rezerwatem przyrody i nie wolno się po niej poruszać inaczej, jak tylko pieszo (nawet ruch rowerowy jest zabroniony!).

Płyniemy małym promem, który wygląda trochę jak wodny tramwaj, bo wszyscy siedzą na drewnianych ławeczkach. Odległość pomiędzy stałym lądem a wyspą jest niewielka, jakieś pół godziny raczej wolnego płynięcia. Docieramy do Port - Cros i ... przeżywamy pierwszy szok - to, co na zdjęciu w internecie wydawało się fragmentem większej całości, okazuje się na miejscu całością centrum wyspy. Tak więc "city" składa się z: siedziby rezerwatu, kilku domów (które są strasznie drogimi pensjonatami, o raczej niskim standardzie), jednego (naprawdę jednego) sklepu spożywczego, o zaopatrzeniu marnym (ale są na szczęście sery - śmierdziele, bagietka i wino - hurra !), trzech lub czterech barów - restauracji oraz co najważniejsze jest szkoła nurkowa - o wdzięcznej i mało francuskiej nazwie - Sun Plongee.

Objuczeni naszym sprzętem (mamy wszystko, oprócz ołowiu i butli) - udajemy się z panią, oczekującą nas w porcie do naszych apartamentów, które okazują się bardzo skromnie umeblowanym pokoikiem z łazienką na korytarzu. Mamy za to cudowny widok z małego okienka na cichą zatoczkę i port z białymi żaglówkami. Pachnie rozgrzana słońcem ziemia, morze szumi, jest super !
Rzucamy ciuchy i pędzimy jakieś 50 m do Sun Plongee, gdzie zapoznajemy się z Jean - Christophem, szefem szkoły. To niesamowity luzak, nawet nie chce obejrzeć naszych książeczek nurkowych.

Mamy wykupiony karnet 10-ciu nurkowań na spółkę, a zatem po 5 nurów na głowę, co nam zajmie 3 dni, bo tyle ma trwać nasz pobyt na wyspie. Jean - Christophe poleca nam zanieść butle na łódź - krypę i po południu płyniemy na pierwsze nurkowanie. Już schodząc pod wodę w towarzystwie jednego z instruktorów zatrudnionych u Jean - Christopha, czuliśmy, że nurkowania na wyspie Port - Cros są czymś niesamowitym. Nie myliliśmy się - oto ścisły rezerwat, nawodny i podwodny, całkowity zakaz polowania na ryby i ich łowienia. Efekt - tysiące ryb, które zaskoczone bezczelnością człowieka, już na pierwszym nurkowaniu podpływały do nas, podskubując nasze pianki, jakby zdziwione, że ktoś śmie płynąć obok nich. Czego tam nie było - strzępiele, (naprawdę ogromne - to nie była narkoza azotowa, uwierzcie), dorady, mureny, (czasem dwie, trzy i więcej wystające z jednej dziury), płaszczki, barakudy i inne. Bogactwo i obfitość ryb były tak wielkie, że nawet nie zauważyliśmy, iż wpływamy w silny prąd, z którym walka dała nam solidnie w kość. A potem było już podobnie - ryby, ryby i jeszcze raz ryby. Do tego ukwiały, gąbki, ślimaki - słowem raj. Dodatkowo na każdym nurkowaniu ciekawe ukształtowanie terenu, podwodne wyspy, rowy, grotki ....
Zresztą - szkoda pisać - zobaczcie zdjęcia - nie są może doskonałe, (to nasze pierwsze próby z aparatem podwodnym), ale mamy nadzieję, że dało się coś na nich uchwycić z piękna podwodnego świata Port - Cros.

Sama wyspa też ciekawa - małe, ciche zatoczki, sosnowo - piniowy las, wąskie ścieżki dla piechurów i jedna jedyna asfaltowa droga przez środek wyspy, po sezonie, a to wrzesień - raczej mało ludzi. Wymarzone miejsce na kilkudniowe odcięcie się od cywilizacji, szkoda tylko, że raczej drogo. 

Pakiet 10-ciu nurkowań kosztował nas 1.300 franków, (jeszcze były stare, dobre franki), koszt noclegu dla dwóch osób to 400 franków (cena dla 2-óch osób), zaś przejazd promem w obie strony dla 1 osoby to koszt 130 franków.
Istnieje, jak się później okazało tańsza możliwość eksploracji tych podwodnych cudów, mianowicie można mieszkać na lądzie, w miejscowości Lavandou, gdzie jest taniej, a miejscowa szkoła nurkowa organizuje wypłynięcia na wyspę Port - Cros również w formie pakietu, jak i pojedynczych nurkowań. Może i taniej, ale za to nie poznalibyśmy uroków Port - Cros. Warto było !

Mamy nadzieję tu jeszcze wrócić.

Ania i Łukasz

Wszystkie zdjęcia do zobaczenia w galerii.